IDZI ZIELIŃSKI

Plut. Idzi Zieliński, 46 lat (ur. 20 sierpnia 1897 r.), rolnik, żonaty, troje dzieci.

10 lutego 1940 r. byłem zaaresztowany i wywieziony wraz z rodziną do mołotowskiej obłasti, rejon Krasnowiszersk, posiołek Piszczanka. Miałem oddzielne mieszkanie wraz z rodziną. W tym posiołku było ok. 700 Polaków.

Podróż była bardzo zła, w wagonie 15-tonowym 40 osób. Karmienie podczas podróży było złe. Jechaliśmy trzy tygodnie. Po wyjściu z wagonu wsadzili nas wszystkich do zawszonego i zapluskwionego więzienia. Po trzech dniach wywieźli na posiołek, który znajdował się o 150 km od kolei. W czasie drogi ludzie marli od mrozu i głodu.

Życie na posiołku było bardzo złe. Przeciętny zarobek dzienny dwa ruble na osobę, a wyżywienie dzienne – marne – kosztowało siedem rubli, więc żeby się utrzymać przy życiu, zmuszony byłem sprzedawać swoje rzeczy za bezcen.

Stosunek władz NKWD do Polaków był okropny. Traktowali nas gorzej niż psy. Pluli nam w twarz i mówili, że Polska już zginęła na wieki. Namawiali nas, żebyśmy przeszli na obywateli sowieckich.

Pomoc lekarska była bardzo licha. Śmiertelność duża: rodzina Magdow – trzy osoby, z rodziny Kułaków – trzy osoby, Pochiluk, Kasprzyński, Mos osada Sienkiewicze, Nowak – dwie osoby, rodzina Dubiel dwie – osoby i wiele innych, których nazwisk nie znam.

Łączności z krajem nie miałem.

Przy 45 stopniach mrozu kazali nam pracować.

15 września 1941 r. zostałem zwolniony jako obywatel polski, wraz z rodziną. Przywieźli nas do Uzbekistanu, obłast bucharska, rejon Karakul, sielsowiet Ałat, kołchoz „Janikucz”.

W kołchozie dawali nam dziennie po 300 g owsa albo jęczmienia na osobę. Ludzie puchli i umierali od głodu.

Zostałem ewakuowany do Pahlevi 2 kwietnia 1942 r. Z Pahlevi pojechałem do Teheranu i tam wstąpiłem do polskiej armii.