JÓZEF JOP

Strz. Józef Jop, rolnik, żonaty.

19 września 1939 r. zostałem zabrany do niewoli sowieckiej w miejscowości Sarki [Sarnki] Dolne (Wołyń). Z Sarnek zostałem odesłany wraz z innymi jeńcami wojennymi do Kamieńca Podolskiego. Podróż odbyłem pieszo.

Z Kamieńca Podolskiego przewieziono nas koleją do Równego, gdzie trzymano nas na stacji przez pięć dni w zamkniętych wagonach. Jako żywność na tej stacji otrzymywaliśmy porcje surowej ryby.

Po pięciu dniach pieszo eskortowano nas do Żytynia. W Żytyniu zostaliśmy zakwaterowani w koszarach Korpusu Ochrony Pogranicza. Jeńców znajdowało się tutaj ok. dwóch tysięcy żołnierzy. W czasie pobytu w Żytyniu pracowaliśmy przy budowie szosy. Pobudka była o godz. 4.00, o godz. 7.00 wymarsz do pracy. Pracowano do godz. 16.00, następnie powrót do koszar. Na szosie zmuszano do wypracowania norm, które były trudne do wykonania. Żywności wydawano dziennie 600 g chleba oraz szczupłą porcję zupy. Żadnego wynagrodzenia nie wypłacano.

Po zakończeniu pracy na tym odcinku wywieziono jeńców do Równego, gdzie na stacji kolejowej pracowaliśmy przy wyładowywaniu kamieni z wagonów. Norma pracy była: wyrzucić z wagonów 220 t kamieni przez 9 ludzi. W Równem przebywaliśmy do 26 października 1940 r., następnie wywieziono nas do Teofipola, również do pracy przy budowie szosy.

Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej eskortowano nas pieszo do Złotonoszy. Podróż trwała przeszło trzy tygodnie, przy złym odżywianiu, ponieważ otrzymywaliśmy tylko dwa suchary dziennie i wodę. W czasie eskortowania odpoczynek nocny odbywał się w polu, zaś podczas marszu bito tych, którzy ustawali. W pewnym lesie pod Złotonoszą urządzono pięciodniowy odpoczynek wśród moczarów, gdzie kilkudziesięciu żołnierzy o nieznanych mi nazwiskach zmarło.

W Złotonoszy załadowano nas do wagonów i przewieziono do Starobielska, gdzie zakwaterowano wszystkich w wielkich namiotach. W czasie podróży nie było żadnej pomocy lekarskiej, wskutek czego dużo żołnierzy zmarło, zaś w obozie w Starobielsku pomoc lekarską sprawowali lekarze polscy.

Łączność z rodziną odbywała się za pomocą pisania listów.

Po zawarciu umowy polsko-sowieckiej wszyscy jeńcy zostali z obozu w Starobielsku zwolnieni, udając się pociągiem do polskiej armii.