1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):
Szer. Jan Baran, ur. 4 lutego 1906 r., kupiec, żonaty.
2. Data i okoliczności zaaresztowania:
5 października 1939 r. we Lwowie przy przechodzeniu ul. Akademicką zostałem przytrzymany przez miejscową milicję i doprowadzony do komendy NKWD przy ul. Zielonej (budynek Ubezpieczalni Społecznej). Po 48-godzinnym badaniu przez kilku miejscowych, a osobiście mi znanych, osobników zostałem odesłany pod ostrym konwojem na ul. Pełczyńską (Miejskie Zakłady Elektryczne). Doprowadzono tam wraz ze mną jeszcze dwie osoby.
Po pobycie na Pełczyńskiej przez 14 dni, nocą zwolniono mnie i zażądano, bym podpisał deklarację o niewydalaniu się z miejsca zamieszkania i meldowaniu się co dnia.
Po raz drugi zostałem aresztowany 19 stycznia 1940 r. i doprowadzony do komisariatu Policji Państwowej [przy ul.] Leona Sapiehy, gdzie poddano mnie bardzo szczegółowym badaniom, które trwały nieraz po dziesięć godzin na dobę. Po przeszło dwóch miesiącach nieustannych badań w dzień i w nocy zwolniono mnie 29 marca i zażądano, bym co dzień zgłaszał się do komendy NKWD na [ul.] Zieloną, tam też po raz pierwszy zaproponowano mi, bym wstąpił w szeregi pracowników NKWD. Kiedym zaczął ociągać się z wstąpieniem do milicji, grożono mi ponownym aresztowaniem i wywiezieniem całej rodziny. W międzyczasie koledzy moi poradzili mi, bym symulował chorobę – przy pomocy dr. Jana Sobeszki, pracownika wydziału zdrowia, otrzymałem „order” jako ciężko chory na żołądek i umieszczono mnie w szpitalu przy ul. Kurkowej 3A, gdzie przebywałem przez sześć tygodni. Po wypisaniu się ze szpitala dłuższy czas miałem spokój z moimi prześladowcami.
Dopiero 15 sierpnia 1940 r. zostaję po raz trzeci aresztowany i po następnym przesłuchaniu odesłany do „Brygidek”.
3. Nazwa obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:
W początku [miesiąca], 8 marca, wraz z wielu setkami innych zostaję załadowany na stacji kolejowej Klepaczów i w bardzo ciężkich warunkach dowożą nas do Charkowa. Po trzydniowym pobycie w Charkowie wywieziono nas do Starobielska. Pobyt w Starobielsku (klasztor) jest bardzo ciężki – warunki higieniczne i pomieszczenie w bardzo zimnych mieszkaniach na gołych deskach. Dużo ludzi zaczyna chorować na zapalenie płuc. Wikt zły i bardzo skąpy.
Środowisko więźniów: polityczni 75 proc., 25 proc. pospolici złoczyńcy. Poziom umysłowy więźniów politycznych wysoki, a wspólna niedola zbliża Rusinów do Polaków, wspólne pogawędki na tematy ogólne i polityczne urozmaicają szarość dnia.
Natomiast pospolici więźniowie mają się znacznie lepiej pod względem żywnościowym, są wzywani do robót, za co otrzymują większe racje jedzenia. Moralny i umysłowy poziom tych ostatnich niżej krytyki.
4 maja 1941 r. zostaję wysłany etapem do Rauchowki, obłast odesskaja na przymusowe roboty przy budowie betonowego lotniska.
Pomieszczenie nasze jest w barakach drewnianych na gołej ziemi. Wikt początkowo bardzo zły, później nieco lepszy (po awanturach i karcerach). Praca zaczyna się o 4.00 z rana, kończy się o 21.00 wieczór. Normy pracy bardzo wysokie, nie do wykonania. Wynagrodzenie za trzy miesiące pracy bez jednego dnia wypoczynku: pięć rubli.
Życia koleżeńskiego właściwie nikt nie utrzymuje z obawy różnych elementów i donosicielstwa.
4. Stosunek władz NKWD do Polaków:
Sposób badania mnie przez komisarza Butenkę wygląda w ten sposób. Rano godzina 3.00, wezwano mnie do ciemnej celi, gdzie Butenko rozpoczął indagację: kto był mój ojciec? Kiedy dowiedział się, że był inżynierem, zaczął wymyślać mi tak ordynarnymi wyrazami, jakich by największy kryminalista świata nawet nie użył. Wymyślania zaczynały się od Boga Polaków. Przy tej okazji wybił mi ząb mądrości. Takie były metody jego przesłuchiwań wszystkich więźniów Polaków.
5. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:
Pomoc lekarska – chociaż pracowali nasi lekarze – była prawie żadna, gdyż kierownikiem ambulatorium była medsiestra, która żywiołowo nienawidziła Polaków i wszystkiego co polskie, tak że mimo najszczerszej ochoty naszych lekarzy pomoc dla chorego i położenie chorego do szpitala były przez ową siostrę stale załatwiane odmownie.
6. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?
Korespondencja z krajem i rodziną była nader ciężka, tak że na napisanych przeze mnie ok. sto listów otrzymałem tylko jeden, a z przysłanych mi 30 rubli dostałem tylko kwit – nawet po zwolnieniu z więzienia w Mołotowie (Pierma) [Perm] nie zwrócono mi ich, jak wielu innych rzeczy. Kwit dotychczas posiadam.
7. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?
Zwolniony 30 sierpnia 1941 r. z miejscem zamieszkania w obłasti kujbyszewskiej. Na stacji Kujbyszowo [Kujbyszew] nadjechał pociąg z byłymi jeńcami ze Starobielska, natychmiast do nich przyłączyłem się i przyjechałem do Tockoje, gdzie 7 września 1941 r. wstąpiłem do armii polskiej.