TOMASZ RATAJ


Sierż. Tomasz Rataj, 44 lata, urzędnik samorządowy w gm. Korolówka, pow. Borszczów, ur. w Chłopach, pow. Rudki, woj. lwowskie, żonaty, dwoje dzieci.


W chwili wkroczenia Sowietów mieszkałem z żoną i dziećmi w Korolówce, pow. Borszczów. 20 września 1939 r. [zostałem] aresztowany przez milicję i odstawiony do więzienia w Borszczowie. [Byłem] przesłuchiwany przez NKWD za pełnienie swych obowiązków służbowych. Zarzucano mi wysługiwanie się kapitalistycznej Polsce, przy czym ironicznie przypominano, że [nieczytelne] (zgniła) Polsza już przepadła na zawsze. Po kilkutygodniowym pobycie zwolniono mnie z więzienia i kazano meldować się dwa razy w tygodniu w NKWD, a następnie w milicji w Korolówce.

W czasie wyborów deputatów do Lwowa zmuszono mnie i rodzinę do głosowania, jednak sam nie głosowałem, w ten sposób, że przy wejściu do lokalu urny wyborczej, korzystając z obecności innych głosujących, wyszedłem bez oddania głosu.

W marcu 1940 r., zostałem ponownie aresztowany, oskarżony o kontrrewolucję i osadzony w więzieniu w Czortkowie. W czasie przesłuchiwań w śledztwie NKWD kilkakrotnie byłem pobity, przy czym zmuszano mnie do ujawnienia tych, którzy należeli do organizacji społecznych i politycznych w mojej gminie. W maju 1942 r. zostałem wywieziony z więzienia w Czortkowie do więzienia w Gorkach [Gorkim] nad Wołgą, przy czym w czasie tego transportu w drodze w wozach zmarło ok. 250 ludzi. Do wozów ładowano po 180 ludzi, na dobę dawano 300 g chleba, soloną rybę i ćwierć litra wody. Z powodu gorączki i upałów oraz z braku powietrza i wody w wozach dziennie marło po 5–10 ludzi. Wyratowałem się z tej klęski cudem. Jednemu z aresztowanych Sowietów, który miał względy w NKWD, ofiarowałem ubranie za wodę, której ten otrzymywał zawsze pod dostatkiem.

Po krótkim pobycie w więzieniu w Gorkach [Gorkim] wysłano mnie do łagrów do prac przy wyrębie drzewa w lasach, [nieczytelne]. Tam z głodu i ciężkiej pracy opuchłem i dzięki pomocy aresztowanego lekarza Polaka, który tam pełnił obowiązki w szpitalu, uratowałem się. Pan dr Wasilewski, dając mi żywność oraz pomoc lekarską, uratował mnie od śmierci.

Obchodzenie się NKWD w łagrze było poniżej krytyki. Za najmniejsze odejście od miejsca pracy w lesie strzelano. Pewnego dnia w lesie przy pracy został zastrzelony więzień z Wileńszczyzny (nazwiska nie znam) za to, że oddalił się kilka kroków w las od miejsca pracy.

Na mocy umowy zawartej między naszym rządem a Sowietami, zwolniono mnie [nieczytelne] z łagrów w październiku 1941 r. Rejestrowałem się na czasowy pobyt do Semipałatyńska, bo do tej obłasti 13 kwietnia 1940 r. wywieziono żonę Zenobię z dziećmi. Jak zdołałem ustalić, żona została wywieziona do rejonu [Kokpekty], do sowchozu „Bolszewik” i tam przebywała do 4 czerwca 1941 r. Od wywiezionych naszych obywateli z Borszczowa dowiedziałem się, że żona moja wraz z innymi paniami z Borszczowa a to, Sawicką i Greisową otrzymała zezwolenie na powrót do domu, gdzie wróciła w towarzystwie wymienionych pań, które z Borszczowa odesłały telegraficznie pożyczone u pozostałych na miejscu w Kokpekcie pieniądze. Jak dowiedziałem się, żona powróciła na skutek prośby złożonej przez matkę, umotywowanej tym, że żona poślubiona w czerwcu 1939 r. krótko żyła ze mną i za moje rzekome czyny popełnione przeciwko Sowietom nie mogłaby zatem ze mną odpowiadać. Prośba ta miała kosztować matkę mojej żony ostatnie pieniądze, przy czym ostatki posiadanej biżuterii oraz artykułów spożywczych, po czym dopiero prośba została uwzględniona. Załatwianie tej prośby trwało 11 miesięcy.

Po stwierdzeniu wyjazdu żony z Semipałatyńska do domu udałem się, jako wolny obywatel, do miasta Dżambuł, najmując się do pracy przy nakładaniu kamienia w gipsowni. I tu władze cywilne wykorzystywały ciężko zarobiony rubel na swoją korzyść. Za naładowanie do pieca 30 t kamienia płacono 24 ruble. Z tego potrącano jakieś opłaty oraz inne świadczenia, tak że na czysto otrzymywałem 14 rubli. Odnoszenie się władz na każdym kroku było opryskliwe i szydercze.

W tych warunkach pożyłem do końca stycznia 1942 r. i po rozliczeniu się w kantorze zgłosiłem się jako ochotnik do tworzącej się w Ługowoj 10 Dywizji Piechoty. Od tej chwili skończyła się gehenna ciężkiego przeżycia w tym raju sowieckim.