1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):
St. sierż. Józef Radtke, ur. 25 lutego 1900 r., podoficer zawodowy, żonaty, dwoje dzieci, rodzina w Warszawie.
2. Data i okoliczności zaaresztowania:
Do niewoli [zostałem] zabrany 22 września 1939 r. w Werbach koło Włodzimierza Wołyńskiego z [nieczytelne] pod dowództwem kpt. Nowaka. Panów oficerów na miejscu wydzielono do innej grupy. Z Werb prowadzono nas piechotą do Łucka, skąd pociągiem do obozu przejściowego Szepietówka. Transport odbył się w nieznośnych warunkach (po stu ludzi w jednym wagonie).
3. Nazwa obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:
Szepietówka, Dubno, Równe.
4. Opis obozu, więzienia i skład więźniów, jeńców, zesłańców:
Obóz przejściowy Szepietówka – ok. 15 tys. jeńców. Warunki pobytu bardzo ciężkie, spanie na gołej posadzce, wyżywienie bardzo słabe (raz dziennie ok. 0,25 litra zupy i 400 g chleba). Na otrzymanie pokarmów czekano na zbiórkach po kilka godzin, często do późnej nocy. Wśród kolegów dało się odczuć ogólne przygnębienie. Po kilku dniach wysyłano grupy ok. 800 ludzi, m.in. naszą, na tereny polskie rzekomo do domu, co oczywiście okazało się kłamstwem. Przemarsz do Ostroga i dalej do Zdołbunowa, mimo przychylnego, lecz kłamliwego zachowania się konwojentów, był bardzo ciężki z racji osłabienia i ogólnego wycieńczenia. Nastrój wśród kolegów był jednak bardzo dobry z powodu powrotu na ojczystą ziemię, co szczególnie odczuć się dało w czasie przekraczania granicy.
Obóz w Dubnie w chmielarni [nieczytelne]. Początkowo warunki mieszkaniowe i sanitarne okropne, później znośniejsze. Ludność dubieńska zorganizowała doraźną pomoc, wspomagając nas, czym mogła (odwiedzając rzekomo chorych). Po kilku dniach pobytu poczęto organizować brygady do prac ziemnych przy budowie trasy Dubno–Równe, obiecując polepszenie wiktu i płacy oraz zwolnienie 15 grudnia 1939 r. Mimo to przyprowadzanie ludzi do pracy było dla naszych opiekunów bardzo uciążliwe, toteż wkrótce opornych osadzono do tzw. karceru.
11 listopada 1939 r. przewieziono naszą grupę ok. 400 ludzi do obozu w Równem. Obóz ten mieścił się w nieczynnym młynie przy ul. Kasprowicza obok toru kolejowego Równe – Zdołbunów. Warunki mieszkaniowe i sanitarne na ogół znośne. Pracowaliśmy przy budowie szosy Równe–Dubno, a zimą zajęci byliśmy przy oczyszczaniu szosy ze śniegu. Wobec niemożności wykonania ustalonych wysokich norm tylko nieliczni otrzymywali płacę.
5. Skład jeńców:
Około 80 proc. Polaków, pozostali rekrutowali się z Ukraińców, Białorusinów i Żydów. Życie koleżeńskie – początkowo brak wzajemnego zaufania, z biegiem czasu zharmonizowało się. W maju 1940 r. zlikwidowano obóz przy ul. Kasprowicza i przeniesiono nas do obozu przy ul. Białej 13. Obóz ten mieścił się w dużym nieczynnym młynie „Regina” tuż przy stacji kolejowej, okolony płotem z drutu kolczastego oraz wysokim parkanem z desek. Jeńców ok. 800, duży odsetek, bo około 30 proc., Ukraińców i Białorusinów wydzielonych w specjalne brygady konwojowanych. Stopień inteligencji u Polaków dość wysoki, toteż wzajemne stosunki towarzyskie na ogół bardzo dobre.
Dzielenie się wiadomościami z kraju, podtrzymywanie patriotyzmu polskiego, prostowanie kłamliwych wiadomości podawanych przez podstawianych ludzi (najczęściej Żydów), m.in. przez pewnego pana Królikowskiego, byłego (jak sam oświadczył) urzędnika poczty i telegrafu w Warszawie, który w obozie zajmował się propagandą komunistyczną (pomocnik politruka).
6. Życie w obozie, więzieniu:
Dziesięć godzin pracy (zmiana dzienna i nocna). Warunki pracy bardzo ciężkie z uwagi na wysokie normy. Wynagrodzenie bardzo małe lub wcale. Wyżywienie na ogół znośne. Życie koleżeńskie dobre, natomiast życie kulturalne bardzo ograniczone z powodu braku książek i pism polskich (były jedynie książki o Stalinie, konstytucja stalinowska i gazety w języku rosyjskim, mało wartościowe).
7. Stosunek władz NKWD do Polaków:
W niektórych wypadkach dość pobłażliwy. Ciągłe rewizje, zabieranie ostrych narzędzi, dokumentów, fotografii, książek polskich, modlitewników itp. Badany byłem jeden raz z powodu ucieczki jednego z jeńców (pan [nieczytelne] z Warszawy). Badanie trwało ok. czterech godzin (słowne tortury, bez rękoczynów). Władze sowieckie w osobach politruków starały się wpajać zasady komunizmu, organizując odczyty, pogadanki lub też wyświetlanie absurdalnych filmów, co jednak nie dało wyników pozytywnych, gdyż chłopcy częstokroć rzeczowymi pytaniami ośmieszali prelegenta. Informacji o Polsce mieliśmy bardzo mało, najczęściej – co później się okazało – nieprawdziwe i kłamliwe, np. wiadomość o zajęciu Warszawy przez Sowietów, która to wiadomość podana była przez pewnego pana Kamienia (Żyd) naczekoza łagieru.
8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:
Pomoc lekarska i warunki higieniczne na ogół dość dobre. Z chwilą jednak przybycia na stanowisko lekarza obozu pana Wajo Szulim (obecnie służy w armii polskiej) znacznie się pogorszyła. Wyżej wymieniony był zupełnie oddany władzom sowieckim. Wobec zgłaszających się chorych zachowywał się bardzo opryskliwie i często arogancko, wysyłając do pracy ludzi naprawdę chorych. Natomiast bardzo się opiekował ludźmi wyznania mojżeszowego. Wypadki śmierci były trzy lub cztery (nazwisk nie pamiętam). W czasie mego pobytu w szpitalu żydowskim, w którym przebywałem przez cztery tygodnie z powodu ostrego nieżytu jelita grubego, opiekę miałem bardzo dobrą. Lekarze i obsługa bardzo dobrze odnosili się do nielicznych chorych jeńców przebywających w tym szpitalu.
9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?
Łączność z rodziną pozostającą w Warszawie utrzymywałem za pomocą poczty do lipca 1940 r. Od tego czasu wszelka łączność została przerwana z niewyjaśnionych przyczyn.
10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?
W drugim dniu po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej ewakuowano nasz obóz z Równego do obozu jeńców w Hołownicy koło Korca, skąd następnego dnia rozpoczęto ewakuację grupami po stu ludzi forsownym marszem do Żytomierza. Z Żytomierza pociągiem do Starobielska, gdzie pozostaliśmy do chwili ogłoszenia nam amnestii przez przybyłego tam w tym celu pana podpułk. Wiśniowskiego. 23 sierpnia 1941 r. zostałem ponownie wcielony do armii polskiej, przydzielony do batalionu sanitarnego na stanowisko dowódcy kompanii sanitarnej. Ze Starobielska po częściowym zorganizowaniu mój transport jako ostatni wyjechał do Tocka [Tockoje], gdzie wcieleni zostaliśmy do organizującego się 7 Batalionu Sanitarnego.