Kpr. Leonard Nojek, 50 lat, [funkcjonariusz] Policji Państwowej.
10 lipca 1940 r. zostałem wywieziony przez władze sowieckie z Łotwy do ZSRR, jako internowany, do obozu w Kozielsku.
Teren lesisty, błotnisty, budynki murowane. Warunki mieszkaniowe bardzo niedogodne: wilgotno, pluskiew było do nie opisania, brak higieny.
Internowanych w Kozielsku było 900 oficerów i 1,4 tys. szeregowych. Szeregowi byli z policji, żandarmerii, Straży Granicznej i Korpusu Ochrony Pogranicza. Narodowości polskiej. Wzajemne stosunki w obozie były bardzo dobre.
Pobudka o 5.00, apel o 6.00. Apel był przeprowadzany przez NKWD. Praca w obozie odbywała się każdego dnia do godz. 17.00, przy robotach ziemnych, przy kuchni i remoncie budynków. Wynagrodzenia żadnego nie było. Koleżeńskość była dobra.
Władze NKWD do Polaków odnosiły się bardzo nieprzychylnie i wrogo. Badanie odbywało się w straszliwy sposób, grożono biciem, wywiezieniem do więzienia, nie dawano pisać listów, jak również wzywano na badanie w ten sposób, że przez 24 godziny wołali na badanie co pół godziny. Były nakładane kary przez miejscowe władze: zamykanie po kilka dni do aresztu, który mieścił się w zimnej wieży ochronnej.
Propaganda komunistyczna bardzo duża, prowadzona przez miejscowych politruków i kino – przez wyświetlanie obrazów. Politruki głosili mam, że Polski nie ma i nie będzie.
Pomoc lekarska była, ale brakowało lekarstw, jak również i w szpitalu brak było lekarstw. Śmiertelność niewielka.
Z obozu w Kozielsku zostali wywiezieni w niewiadomym kierunku: gen. Przeździecki, ppor. Dąbrowski (partyzant), płk Hładyk i wielu innych, których nazwisk obecnie nie pamiętam.
Wyjechałem z Kozielska 15 maja 1941 r., na Płw. Kolski. W czasie jazdy, tj. podróży z Kozielska na Płw. Kolski, byliśmy w wagonach towarowych zamkniętych na głucho. W wagonie było nas po 45 ludzi. Brak powietrza, jedzenia i wody. W porze nocnej NKWD-ziści, którzy eskortowali, chodzili po dachu wagonu i bębnili kijami.
13 czerwca 1941 r. przybyłem na Płw. Kolski i tam zamieszkałem pod gołym niebem, żadnych budynków ani namiotów nie było. Jedni pracowali w porcie, drudzy na lotnisku – zrywali murawę i wykopywali kamienie. Każdy miał wyznaczone zerwać 75 m2 darniny, a kamienie złożyć na jedną kupę. Do noszenia darniny nie było ani taczek, ani noszy, trzeba było nosić w rękach. Na półwyspie Kola było odżywianie: 85 g chleba i postna zupa. Pracowaliśmy po 12 godzin dziennie. Całe 12 godzin trzeba było pracować bez posiłku.
13 lipca 1941 r. odjechaliśmy do Suzdala, tam NKWD ogłosiło nam amnestię i tam 24 sierpnia była komisja lekarska. Od dnia komisji zostało sformowanych 27 kompanii po stu ludzi.
8 września 1941 r. wyjechaliśmy do Tatiszczewa i tam formowała się 5 Dywizja.
Miejsce postoju, 10 marca 1943 r.