Warszawa, 22 lutego 1950 r. Janusz Gumkowski, działając jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchał niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:
Imię i nazwisko | Józef Marcinkowski |
Data i miejsce urodzenia | 17 lutego 1898 r., Warszawa |
Imiona rodziców | Kazimierz i Maria z d. Wingert |
Zawód ojca | cukiernik |
Przynależność państwowa i narodowość | polska |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Wykształcenie | czteroklasowe liceum w Płocku |
Zawód | urzędnik |
Miejsce zamieszkania | Warszawa, ul. Koszykowa 35 m. 4 |
Karalność | niekarany |
Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w domu przy ul. Marszałkowska 111. Dnia 2 sierpnia, mniej więcej o godz. siódmej rano, jechał czołg niemiecki ul. Marszałkowską od Al. Jerozolimskich. Na rogu Chmielnej i Marszałkowskiej młodzież męska, przeważnie w czapkach akademickich, początkowo przy pomocy ludności z sąsiednich domów ustawiała tramwaj stojący na szynach w poprzek ulicy, żeby w ten sposób stworzyć barykadę. Czołg wjechał w ten tramwaj i zaczął strzelać do chłopców. Zginęło ich tam wówczas dwunastu. Widziałem to wszystko z okna mojego biura, wychodzącego na ulicę (świadek rysuje szkic terenu posesji 111 przy ul. Marszałkowskiej). Czołg pojechał dalej w kierunku Siennej, ostrzeliwany przez powstańców. Po pewnym czasie, może po pół godzinie, wjechał za czołgiem samochód pancerny, na którym siedziało ośmiu Ukraińców i dwóch oficerów niemieckich w mundurach SS. Samochód zatrzymał się pod naszym domem. Wówczas ja zbiegłem szybko do mego zakładu i kazałem go zamknąć, gdyż bałem się, że Ukraińcy mogą wejść do nas.
Kazałem memu personelowi wychodzić piwnicami, gdzie były porobione przejścia na ul. Zielną. Przez okno mojej kuchni widziałem, że Ukraińcy już są na podwórzu. Wołali oni, ażeby ludność się nie bała, tylko wychodziła na podwórze, gdyż nic jej nie grozi. Z pięter i piwnic wyszli mieszkańcy naszego domu, jak pamiętam, 45 osób, w tym 27 kobiet, około pięcioro dzieci i dwunastu mężczyzn. Niemcy kazali im ustawić się pod ścianą domu po lewej stronie bramy, obok gospody „Pod Światełkami”. Niemcy jeszcze przed egzekucją obrabowali właściciela kawiarni w naszym domu. Następnie jeden z oficerów dał znak. Salwą karabinową Niemcy wymordowali 45 osób z bezbronnej ludności cywilnej.
Po dokonaniu tej zbrodni oficerowie niemieccy wbiegli do bramy, ażeby przywołać samochód. Jednak samochód został już spalony przez powstańców zajmujących drugą stronę ul. Marszałkowskiej. Oficerowie ci zostali przez powstańców zabici. Ukraińcy schronili się w ruinach kina „Światowid” przylegającego do tyłów podwórza naszej posesji.
Na drugi dzień powstańcy zagarnęli ten mały oddział Ukraińców. Wszyscy zostali zabici i pochowani w ogródku na naszym podwórzu.
Po pięciu dniach od chwili egzekucji na naszym podwórzu, to jest 7 sierpnia, ofiary zbrodni z 2 sierpnia 1944 roku zostały także pochowane na terenie ogródka.
Na tym protokół zakończono i odczytano.
(dołączony szkic)