ANTONI WENDA

Kpr. Antoni Wenda, ur. [nieczytelne], żonaty.

Zostałem aresztowany 20 grudnia 1939 r. w okolicach Ostrołęki, skąd mnie odwieziono do więzienia w Łomży. W Łomży siedziałem do 29 czerwca 1940 r., stąd mnie wywieziono do Homla do więzienia. Tutaj siedziałem do października 1940 r., później wywieziono mnie do Orszy, gdzie siedziałem do 29 lutego 1941 r. Z Orszy wywieziono mnie do Moskwy i po dwóch dniach na północ, łagier Knias-Pogost [Kniażpogost], Komi SSRR [ASRR].

W czasie mego pobytu w więzieniu badanie trwało przez trzy miesiące. Badano nas tylko nocą, przy czym zmuszano nas do przyznania się do niebywałych przestępstw, używano do tego różnych tortur. Pewnego razu, kiedy poszedłem na badanie, pytano: „Za co aresztowany?”. Odpowiedziałem: „Za to, że urodziłem się Polakiem”. Wtem pytają się: „Czy wierzysz w Boga?”. Odpowiedziałem, że wierzyłem, wierzę i wierzyć będę. Na to powiedziano mi: „Niech cię Bóg wypuści!”. Powiedział mi: „Ja jestem twoim panem i Bogiem, dla ciebie Polski nie ma i nie będzie”. Ja mu odpowiedziałem, że przyjdzie chwila, że pan Bóg nas oswobodzi.

W więzieniu w celi wielkości pięć na pięć mieścili do 120 osób. Warunki były ciężkie.

W łagrach pracowaliśmy przy robotach ziemnych. Normy były takie, że podołać nie było można, za to gotówką nie płacono. Ponieważ już pracować nie mogłem, przesłano nas w okolice Kotłasu, skąd w czasie amnestii zostałem zwolniony i wyjechałem do armii polskiej do Tocka [Tockoje]. 14 czerwca [sic!] 1941 r. zostałem przyjęty do armii.