Lubeka, 16 maja 1945 r.
Por. Roman Czwojdziński
57 Pułk Piechoty batalion 4, 5 kompania G. 16/3 [?]
Do
Dowództwa obozu PWX
w Lubece
Droga służbowa
O naruszenie przez niemieckie władze wojskowe postanowień konwencji genewskiej
Melduję, że niemieckie władze wojskowe, działając wbrew postanowieniom konwencji genewskiej, 11 maja 1942 r. wydały mnie wraz z kpt. Stefanem Wojciechowskim i chor. Szczepanem Nędzą jako jeńca wojennego z obozu jenieckiego polskich oficerów Oflag II E w Neubrandenburgu niemieckim władzom cywilnym.
Po opuszczeniu obozu jenieckiego podczas przeprowadzanej rewizji szczególnie złośliwie i w sposób pełen gróźb oraz szykan odnieśli się do nas feldfebel Lemke i podoficer Hantorck. Aresztowani przez niemieckie władze cywilne nakazem aresztowania sądu specjalnego w Poznaniu (Sondergericht II) jako byli oficerowie polscy pod zarzutem dokonania, względnie wydania rozkazu zamordowania przynajmniej 13 Niemców (Volksdeutscherów) ok. 15 września 1939 r. w okolicy Garwolina, osadzeni zostaliśmy początkowo w więzieniu w Neubrandenburgu. Sam nakaz aresztowania opiewał, że działając wspólnie, mordowaliśmy ludzi jedynie z czystej żądzy mordu i niskich pobudek (aus mordlust und nidrigen Beweggründen). Po tygodniowym pobycie w więzieniu w Neubrandenburgu przetransportowano nas do Poznania, gdzie zostaliśmy oddani w ręce gestapo, które mieściło się przy ul. Ratajczaka (Dom Żołnierza Polskiego). Stąd wywieziono nas po dwóch dniach i umieszczono w kazamatach, słynnej kaźni Polaków w Forcie VII (obóz koncentracyjny). Sam transport do Fortu VII oraz pobyt w nim to jedna szykana w stosunku do nas jako morderców, stosowana zarówno przez konwojentów, jak i członków załogi fortu. Spośród niej wyróżniali się znani tępiciele Polaków: Lagerführer Oberscharführer Lange, Schaarführer Neubauer, Rottenführer Bolze, Sturmann Felske, Jahns i inni. W Forcie VII byliśmy świadkami katowania Polaków nie tylko przez samą załogę z jej osławionym Lagerführerem Langem na czele, lecz nawet aresztanci Niemcy wyposażeni w kompetencje dozorców nad Polakami (kapo) znęcali się nad nimi w nieludzki sposób, a wyróżniał się aresztant, Niemiec Panek. Jak zdołaliśmy się dowiedzieć, 7 lipca 1942 r. w forcie tym gestapo zastrzeliło bez jakiegokolwiek wyroku byłego wojewodę poznańskiego Adolfa Bnińskiego, dr. Skórzyńskiego, red. Piszcza i innych w liczbie ośmiu ludzi, podejrzanych o czynny udział w Związku Walki Zbrojnej.
Pierwsze nasze przesłuchanie przez gestapo nastąpiło dopiero 12 [?] czerwca 1942 r. w Domu Żołnierza Polskiego. 2 lipca 1942 r. zostaliśmy poddani służbie rozpoznawczej, tzw. Erkennungsdienst, zastosowane jak do zwykłych kryminalistów. Konfrontacja ze świadkiem głównym oskarżycielem [nieczytelne] Wilhelmem Kreisfeldem, 22 [lata?], byłym żołnierzem 57 Pułku Piechoty, odbyła się [nieczytelne] lipca 1942 r. Wymieniony, obdarzywszy nas tylko jednym spojrzeniem, twierdził z całą stanowczością, że rozpoznał nas jako sprawców i obecnych na miejscu, gdzie Volksdeutscherzy byli zamordowani, chełpiąc się, co zresztą zeznał do protokołu, że gotów jest to samo potwierdzić przed sądem. Nam samym zarzucał kłamstwo, gdyśmy zaprzeczyli. Przesłuchanie prowadził wśród szyderstw i szykan Oberassistent Kreis [Kreise?], wspominając, że staramy się wykręcić jak śp. Kitka i inni.
9 lipca 1942 r. przewieziono nas do więzienia śledczego w Poznaniu przy ul. Młyńskiej i umieszczono w samotnych celach. Tutaj dopiero 18 sierpnia 1942 r. odbyło się przesłuchanie – nie, jak spodziewać by się należało, przez sędziego śledczego, lecz znów przez wysłannika gestapo Oberwachassistenta Kreise [?]. Nasze zaprzeczenia stawianym zarzutom, gdyż podczas działań wojennych żaden z nas nie był na miejscu wypadku, lecz walczyliśmy na innych odcinkach (kpt. Wojciechowski był w Obronie Narodowej, chor. Nędza w [nieczytelne] batalionie 57 Pułku Piechoty, ja w 3 batalionie 57 Pułku Piechoty), nie znalazło najmniejszego posłuchu, zarzucano nam bowiem kłamstwo oraz niewiarygodność podawanych świadków (kolegów [z] czasów walk będących z nami w jednym obozie), z którymi rzekomo byliśmy w zmowie. Wyczerpani pod względem fizycznym, gdyż głodzono nas, oraz pod względem psychicznym ciągłymi groźbami kary śmierci oraz atmosferą panującą w tym więzieniu, dotrwaliśmy kompletnie zmaltretowani do chwili rozprawy, która odbyła się 15 kwietnia 1943 r.
Na nasz stan psychiczny wpływały nie tylko szykany stosowane w stosunku do nas przez członków załogi więzienia, a w szczególności przez Oberwachmeistra Schulza, Heydricha i innych, lecz również traktowanie w nieludzki sposób współwięźniów Polaków i masowe, trzy razy w tygodniu przeprowadzane, egzekucje. Nawet nasz dziesięciominutowy spacer, który nie codziennie się odbywał, uprzyjemniano nam przez to, że spacer ten odbywał się specjalnie blisko miejsca, gdzie stały trumny ściętych więźniów. Najjaskrawszym dowodem atmosfery panującej w tym więzieniu może być fakt, że ppor. Bejnorowicz, oskarżony w innej sprawie, popełnił samobójstwo w przeddzień rozprawy wyznaczonej na 1 kwietnia 1943 r., a por. Zarembiński (również z innego oskarżenia) doznał wstrząsu psychicznego z wyraźnym objawem obłędu.
Rozprawa odbyła się 15 kwietnia 1943 r. przed sądem specjalnym w Poznaniu. Na rozprawę sprowadzono nas skutych w kajdankach. Akt oskarżenia doręczono nam 27 marca 1943 r. i podpisany był przez [nieczytelne] dr. Heinzego. Wprawdzie w akcie tym wyznaczono nam obrońcę z urzędu, lecz on zjawił się dopiero na pół godziny przed rozprawą. Nie wezwano żadnego z dwóch [?] świadków. Mimo podtrzymania przed sądem swoich zeznań przez oskarżyciela Wilhelma Krautera (wprawdzie drugi świadek Eichner, także żołnierz [nieczytelne] Pułku Piechoty, który był razem z Krauterem w jednym oddziale, nie rozpoznał nas) sąd po trzygodzinnej [?] rozprawie ogłosił wyrok uniewinniający nas wszystkich trzech z powodów dla nas dotychczas niezrozumiałych, gdyż w latach poprzednich wystarczyłoby takie zeznanie chociażby jednego Volksdeutschera, by niewinnie skazać na śmierć polskich oficerów.
Po rozprawie i wyroku uniewinniającym trzymano nas w więzieniu jeszcze do 24 kwietnia 1943 r., po czym ponownie przetransportowano nas do Fortu VII i stąd dopiero 5 maja 1943 r. przekazano nas do obozu jenieckiego Oflag II E w Neubrandenburgu.
Obok strat materialnych, jakie poniosłem ja i moja rodzina przez zrabowanie mi mieszkania przy ul. Skrytej 11 w Poznaniu oraz urządzenia drukarni przy ul. Garncarskiej w Poznaniu, stanowiącej źródło zarobku mej żony, doznałem niepowetowanych krzywd moralnych przez wyrzucenie mej żony wraz z [nieczytelne]-miesięcznym synkiem w straszliwych warunkach, z jedną walizą w grudniu 1939 r. z Poznania do Nowego Targu.
Krzywdy te spotęgowały się jeszcze, gdy po prawie trzyletnim pobycie w niewoli posądzono mnie o morderstwo i przez rok jak mordercę traktowano, a nie jak oficera polskiego, który wezwany został w chwili wybuchu wojny do spełnienia swego obowiązku.
Przedstawiając powyższy stan faktyczny, proszę o przekazanie sprawy mej do zbadania kompetentnym władzom i ukarania winnych:
1. Naruszenia postanowień konwencji genewskiej przez to, że a) nie postawiono mnie przed właściwym wojskowym sądem wojennym i że b) wydano mnie z obozu jenieckiego władzom cywilnym, a w szczególności gestapo.
2. Traktowania mnie jak byłego oficera polskiego, co w nakazie aresztowania i w akcie oskarżenia wyraźnie oznaczono (ehemaliger polnischer Oberleutnant).
3. Szykanowania i głodzenia przez personel więzienny (odmowa doręczenia paczek od rodziny, względnie od kolegów z obozu jenieckiego).
4. Bezprawnego umieszczenia w obozie koncentracyjnym (Fort VII) i trzymania prawie rok w śledztwie jak zwykłych przestępców i zwlekania z ogłoszeniem rozprawy, którą – jak nam oświadczył prowadzący śledztwo gestapowiec – celowo się odracza do chwili przyznania się do zarzucanego czynu, względnie wskazania i zdradzenia winnych.
5. Bezprawnego wyrzucenia mej rodziny z mieszkania, zrabowania urządzenia mieszkaniowego i drukarni mej żony oraz całego mojego stanu posiadania przed wrześniem 1939 r.
Całkowicie zdaję sobie sprawę, że w obecnym układzie stosunków nie ma na razie możliwości udzielenia mi całkowitej satysfakcji przez winnych wyrządzonej mi krzywdy moralnej i materialnej, lecz wydaje mi się, że możliwość taka istnieje w stosunku do Wehrmachtu za naruszenie postanowień konwencji genewskiej.
Proszę uprzejmie o poinformowanie mnie w swoim czasie, dokąd sprawa ta została skierowana.