ZYTA TOMASZYK

Warszawa, 4 kwietnia 1945 r.

Zeznanie

Zyta Tomaszyk, ur. 2 listopada 1928 r. w Mikuliczynie, zam. ul. Skaryszewska 6 m. 9

20 sierpnia 1944 roku zabrano mnie podczas ewakuacji Pragi z ul. Skaryszewskiej 6, gdzie mieszkałam ze staruszką babcią lat 67. Babcię zostawiono na miejscu. Wszystkich mieszkańców z ul. Skaryszewskiej wywieziono koleją razem ze mną do Pruszkowa. Zabrano wtedy wszystkie rodziny.

Z Pruszkowa zostałam po trzech dniach wywieziona z partią mężczyzn kobiet i dzieci do Stutthofu. Dostaliśmy po pół kg chleba na drogę, jechaliśmy przez trzy dni bez żadnego pożywienia.

W Stutthofie czekaliśmy tydzień na przewiezienie do innych obozów. Ponieważ byli tacy, którzy uciekali, po każdej ucieczce rozstrzeliwali Niemcy po dziesięć i więcej osób publicznie na naszych oczach za każdego, który uciekł. Byłam tam tydzień i widziałam na własne oczy jedną taką egzekucję. Kilku więźniom kazali Niemcy wykopać pod parkanem obozu jeden wielki grób. Wyprowadzono dziesięciu mężczyzn wybranych spośród tej grupy, z której uciekł więzień. Przyprowadzono ich ze związanymi rękoma. Odział wojska SS otoczył cały obóz. Więźniów rozstrzelano pojedynczo z karabinów. Po egzekucji kazano więźniom zakopać zwłoki, a nam wrócić do baraków.

Przy każdej próbie ucieczki wyprowadzano cały obóz na dziedziniec i musieliśmy stać po kilka godzin, dopóki nie odnaleziono zbiega.

Ze Stutthofu przewieziono mnie do obozu organizacji Todta, gdzie pracowałam do 23 stycznia 1945 roku. W ostatnich dniach straż uciekła, a myśmy błąkali się po okolicy, dopóki nie napotkaliśmy Armii Czerwonej.

29 lutego wróciłam do Warszawy koleją z Bydgoszczy.

Zeznałam zgodnie z prawdą, przed podpisaniem przeczytałam.