Warszawa, 14 grudnia 1949 r. Mgr Irena Skonieczna, działając jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchała niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:
Imię i nazwisko | Andrzej Mirecki |
Data i miejsce urodzenia | 3 sierpnia 1895 r., Pękoszew k. Łowicza |
Imiona rodziców | Andrzej i Franciszka z d. Mikołajew |
Zawód ojca | rolnik |
Przynależność państwowa i narodowość | polska |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Wykształcenie | elementarne |
Zawód | przedsiębiorca |
Miejsce zamieszkania | Warszawa, ul. Idźkowskiego 3/5 m. 2 |
Karalność | niekarany |
Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w domu przy ul. Idźkowskiego 4. Przez około sześć tygodni przebywaliśmy w piwnicach tego domu. Około 17 czy 18 września [1944], daty już nie pamiętam, zajęli nasz dom Niemcy. Do tego dnia przebywali w naszym domu powstańcy, którzy pod silnym naporem Niemców musieli się wycofać.
Niemcy zajęli nasz dom. Ustawili się szpalerem na klatce schodowej i kazali wszystkim wychodzić z podniesionymi do góry rękami. Zaraz na schodach przy wyjściu z piwnicy zostali zabici młodzi małżonkowie Berchol c. Gdy wyszliśmy na ulicę z podniesionymi rękami, Niemcy nie zaprzestali strzelaniny. Kazali nam iść w kierunku ul. Zagórnej. Ja sam zostałem raniony w lewą dłoń, którą trzymałem przy skroni.
Niemcy kazali nam iść do szkoły przy Zagórnej 9. Po drodze szło się dosłownie po trupach. Nas w schronie mogło być około 400 osób. Jak przypuszczam, na ulicy Idźkowskiego mogła zginąć połowa.
W szkole na Zagórnej przebywałem przez kilka dni. W piwnicach szkoły był szpital powstańczy.
My, tzn. ludność zdrowa i ci, co mogli iść, po dwóch dniach zostaliśmy przeprowadzeni na Dworzec Zachodni, a stąd przewiezieni do Pruszkowa.
Co się stało z rannymi ze szpitala, nie wiem. Na ul. Idźkowskiego po powstaniu, wiosną 1945 roku, przeprowadzał ekshumację PCK.
Na tym protokół zakończono i podpisano.